Ta książka unosi zasłonę tajemnicy,
która do tej pory okrywała tę szyicką organizację. Pod wieloma względami
jest to modelowa organizacja, wiele wymagająca od swych członków i
bardzo zaangażowana w szerzenie islamskiego stylu życia. Wszystko, co
się czyni, czyni się w imię i ku chwale Allacha. Nazwa Hezbollah po raz
pierwszy trafiła na czołówki światowych gazet w związku z samobójczym
zamachem bombowym na koszary amerykańskich marines w Bejrucie w 1983
roku; zginęło wtedy 241 żołnierzy. Hala Jaber próbuje dociec źródeł
niezwykłego poświęcenia i służby członków Hezbollahu. Przytacza m.in.
słowa zamachowca, który dokonał samobójczego zamachu bombowego w maju
1995 r., oraz słowa jego żony wypowiadającej się z szacunkiem i uznaniem
o męczeńskiej śmierci męża. Po raz pierwszy doszło do rozmowy kogoś
spoza organizacji z jej bojownikami, przywódcami i planistami; kogoś,
kto zadawał im pytania związane z motywami ich działań i kulisami
operacji bojowych.
Sięgając po książkę Hali Baber wydaną
przez „Bellonę” spodziewałem się kolejnego schematycznego przedstawienia
Hezbollahu jako organizacji „terrorystycznej”, jak mają to w zwyczaju
demoliberalne media. Miło się jednak rozczarowałem, gdyż Autorka
zachowuje niespotykany obiektywizm, co tylko podnosi wartość tej
książki, chyba jedynej dostępnej na rynku polskim, obok monografii dr
Pawła Ożarowskiego, poświęconej Hezbollahowi.
Już na samym początku lektury
niesamowite wrażenie robi prezentacja rodziny Salaha Ghandura, który 25
maja 1995 roku wjechał samochodem wyładowanym 450 kilogramami materiału
wybuchowego w izraelski konwój. Słowa jego żony, wyrażające podziw dla
męża, na długo zapadają w pamięci. Jak pisze Autorka książki, „tylko
niewielu z nas może kiedykolwiek pojąć, czy nawet zacząć rozumieć ten
rodzaj poświęcenia, jaki prezentują sobą i swoimi czynami ludzie tacy
jak Salah. Łatwiej niektórym jest przyjąć, że ludzie dokonujący takich
czynów muszą być tak biedni, tak zdesperowani i tak głupi, że kilka słów
obietnicy o raju i wieczności wystarczy mułłom do przekonania do tego
rodzaju śmierci. Ale dla bojowników Hezbollahu jest to jeden ze środków
prowadzenia wojny, głęboko zresztą osadzony w uświęconej tradycji
męczeńskiej śmierci”.
Lektura książki przybliża nam historię
Libanu, kraju podzielonego religijnie i będącego areną walki o wpływy
zachodnich mocarstw i sąsiadów. Ukazuje barbarzyństwo syjonistów
atakujących oznaczone karetki pogotowia przewożące dzieci i
bombardowanie obozów dla uchodźców. Jednak to co dla mnie najważniejsze
to prezentacja zaangażowania socjalnego Hezbollahu, czegoś unikatowego
na skalę światową. Poznajemy szkoły wybudowane przez Ruch, oferujące
niezwykle wysoki poziom nauczania i kładące olbrzymi nacisk na naukę
języków obcych oraz liczne programy socjalne (pomocy na ubogich, młodych
małżeństw etc.), które jak twierdzi jeden z członków Hezbollahu
przyczyniły się do tego, iż „stał on się czymś więcej niż tylko partią,
chociaż jeszcze nie czymś w rodzaju państwa”.
Szkoda, iż książka kończy się na 1996
roku, gdyż od tego czasu Hezbollah, z organizacji praktycznie jednej
grupy wyznaniowej, stał się ogólnonarodowym ruchem oporu, popieranym
zarówno przez muzułmanów jak i chrześcijan, co udowodniła zwycięska
wojna z syjonistycznym agresorem w 2006 roku. Kult poświęcenia, walka w
imię Libanu i libańskiego narodu, podkreślanie prymatu Wartości,
zaangażowanie społeczne, Hezbollah przypomina chociażby działania
rumuńskiego Legionu Archanioła Michała. Potwierdza także słowa Derka
Hollanda, iż Europa nie ma monopolu na politycznych żołnierzy.
Za: http://www.nacjonalista.pl/2012/10/11/hala-jaber-hezbollah-walka-i-zemsta/