piątek, 21 marca 2014

EUROPA W MORZU ISLAMU - Tomasz Jazłowski



   Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Przysłowie to można by zastosować do Palestyńczyków, ale patrząc przez ten pryzmat, możemy nie dostrzec, jak wielkim zagrożeniem dla Europy jest islam. Problem ten jest bagatelizowany, nie zauważa się ogromnej siły i ekspansywności, z jaką świat islamski przystąpił do ataku na wartości, które od wieków były fundamentem naszej łacińskiej cywilizacji. Najlepszym tego przykładem jest Francja, gdzie mieszka powyżej 4,5 miliona muzułmanów, a liczba ich klubów i stowarzyszeń sięga prawie 3 tysięcy. Pod pozorem prowadzenia działalności humanitarnej prowadzą oni działalność stricte polityczną i religijną. Swego czasu Husajn Mussawi – przywódca jednej z islamskich partii  zapowiedział, iż Francja w niedługim czasie stanie się republiką islamską.
Już teraz buduje się więcej meczetów niż kościołów katolickich. Na przykład grunt pod budowę wielkiego meczetu w Lyonie został sprzedany przez rząd francuski za symbolicznego 1 franka, a pieniądze na budowę przeznaczyli Saudyjczycy. W podobny sposób Saudyjczycy rozpoczęli budowę wielkiego meczetu w Rzymie (największa świątynia muzułmańska we Włoszech i jedna z największych w Europie Zachodniej) – w 1974 roku władze Rzymu podarowały islamistom ziemię pod budowę meczetu. Cóż za obraza dla Świętego Miasta i Świętej Wiary Katolickiej! Jako ciekawostkę należy powiedzieć, iż podczas budowy wynegocjowano, iż wysokość meczetu będzie trochę niższa od Bazyliki św. Piotra (sic!). Warto wspomnieć, iż podczas wojny z Irakiem Saudyjczycy wydali surowy dekret dotyczący żołnierzy europejskich i amerykańskich zakazujący wykonywania chrześcijańskich praktyk religijnych i umieszczania krzyża w widocznych miejscach.
Jedyną liczącą się siłą we Francji, zdolną przeciwstawić się ekspansji islamu jest Front Narodowy. Jako jedyny protestował przeciwko budowie meczetu w Lyonie w latach osiemdziesiątych, jak i przyznawaniu obywatelstwa obcym. Siła Frontu Narodowego wzrasta z roku na rok – ostatnie wybory prezydenckie dały obecnej przywódczyni FN Marine Le Pen prawie 18-procentowe poparcie, dlatego też może on w miarę skutecznie przeciwstawiać się wszelkiemu złu zagrażającemu tożsamości narodu francuskiego.
Otwarcie granic, próba zbudowania z państw narodowych jednego molocha państwowego w stylu Unii Europejskiej może w krótkim czasie doprowadzić do zjawisk, jakich w Polsce jeszcze na szczęście nie doświadczyliśmy na większą skalę (zjawisko napływu emigrantów, a co za tym idzie różnice kulturowe i religijne, które wcześniej czy później dają o sobie znać w postaci starć i zamieszek). Mamy próbkę w postaci Cyganów terroryzujących polskie miasta, ale to nic w porównaniu z tym, co może nam zafundować unijne prawo ds. emigrantów.

                                                                                                                                        Tomasz Jazłowski